ppp

Gmina Snochowice

Dawna gmina wiejska z siedzibą w Snochowicach. W okresie międzywojennym gmina należała do powiatu kieleckiego w woj. kieleckim.

     Składała się z następujących wiosek: Dobrzeszów, Filipy, Hucisko, Korczyn, Kuźniaki, Niedźwiedź, Nowek, Pałęgi, Piotrowiec, Podewsie, Ruda Strawczyńska, Snochowice, Strawczyn i Wólka Kłucka

     Gmina została zniesiona 29 września 1954 roku wraz z reformą wprowadzającą gromady w miejsce gmin. Po reaktywowaniu gmin z dniem 1 stycznia 1973 roku gminy Snochowice nie przywrócono, z jej części utworzono gminę Strawczyn, natomiast reszta weszła także w skład gminy Łopuszno (Snochowice, Dobrzeszów, Nowek, Podewsie).

Na szlaku „Hubala”

Pierwszym objawem oporu po kampanii obronnej 1939 r. jest trwanie niektórych oddziałów pomimo zakończenia walk. Najbardziej znanym na naszym terenie (ale nie jedynym) była grupa dowodzona przez majora Henryka Dobrzańskiego „Hubal”.

     W połowie października 1939 r. oddział przechodził obrzeżem gminy kierując się w okolice Kluczewska. Z całą pewnością potwierdzona jest obecność oddziału w Kuźniakach i Dobrzeszowie.

     Istnieją też zapisy, że patrole oddziału docierały do Oblęgorka i Promnika. Z Oblęgorka przekazywany był furaż. Właściciel majątku w Promniku, ppłk rezerwy Stanisław Popławski przekazał ponoć „Hubalowi” swoje konie, ale nie znaleźliśmy potwierdzenia tej informacji.

Początek struktur Polskiego Państwa Podziemnego

Już na przełomie 1939/40 r. swoje konspiracyjne struktury zaczęła tworzyć tu Służba Zwycięstwa Polsce, która wkrótce została przeformowana w Związek Walki Zbrojnej.

     Jedno jest pewne: kluczową rolę w gminach Snochowice i Łopuszno w tworzeniu struktur konspiracyjnych odegrał Roman Kowalczyk "Konrad" - "Rymwid" z Rudy Strawczyńskiej. Dzięki jego pracy udało się stworzyć dobrze funkcjonującą sieć podziemnych struktur Polskiego Państwa Podziemnego.

     Nie zostało to potwierdzone, ale wiele wskazuje, że Kowalczyk był członkiem komendy Rejonu Krasna-Mniów, który obejmował m.in. Snochowice. W komendzie odpowiedzialny był za wywiad. 

W strukturze Rejonów

Na przełomie 1939/40 r., w Obwodzie Kielce powołano ogniwa pośrednie. Formalnie było ich pięć i nazywano je Rejonami, choć w praktyce konspiracyjnej częściej określano je jako Inspektoraty (nie mylić z istniejącymi Inspektoratami Rejonowymi). Na ich czele stali Komendanci Rejonów błędnie określani niekiedy jako Inspektorzy.

     Rejon Zachodni określany, jako Inspektorat Krasna-Mniów i obejmował Placówki: Mniów, Łopuszno, Niewachlów, Snochowice, Piekoszów, Zajączków, Korzecko i Miasto Chęciny. Na jego czele stał  Komendant Rejonu: podporucznik Jan Niewiadomski „Smołucha”.

     Jesienią 1940 r. lub wiosną  1941 r. przeprowadzono reorganizację, która w przypadku interesującego nas terenu dotyczyła podziału rozległego terenu na dwie części. Odtąd Rejon Zachodni tworzyły placówki: Mniów, Łopuszno, Niewachlów, Snochowice. Niezmiennie komendantem rejonu był Jan Niewiadomski „Smołucha”.

Placówka Snochowice AK

Placówka Snochowice obejmowała swoim zasięgiem teren Gminy Snochowice. Na przestrzeni okupacji nosiła zapewne różne kryptonimy, ale udało nam się ustalić tylko jeden z nich: „Zagórki”.

     Placówka powstał z inspiracji Romana Kowalczyka "Konrad" - "Rymwid", który mieszkał na jej terenie i stąd przez cały czas okupacji miał na nią duży wpływ. Rola Kowalczyka była znana tylko nielicznym, a placówka miała swoje własne dowództwo.

Komendant Placówki

Spośród dostępnych materiałów udało się ustalić, że funkcje komendanta placówki sprawowali:


-Świercz Stanisław „Grab” – aresztowany wiosną (?) 1942 r.
-Stachura Franciszek „Skok I” – do styczeń 1945 r.

Struktury

Niestety o strukturach placówki niewiele możemy powiedzieć. Zapewne nie odbiegały one od struktur w innych placówkach, ale niestety nie posiadamy materiału źródłowego.


Organizatorami ZWZ w Rudzie Strawczyńskiej byli Władysław Kuraś, Tadeusz Olczyk i Stanisław Kurczyński "Machorka".- Józef Stelmaszczyk i Stanisław Ciepluch.

Do pierwszych członków ZWZ w Strawczynie należeli Walenty Wadecki "Dąb" i Józef Wawrzeńczyk "Stal".

Magazyny broni i bunkier

Wiemy, że w pierwszym okresie okupacji jako magazyny broni wykorzystywane były grobowce na cmentarzu w Strawczynie.

     Prawdopodobnie jesienią 1941 roku żołnierze placówki wybudowali w okolicach przysiółka Sojawy (dziś ulica Sojowa) leśny bunkier. Umiejscowiony był w głębokim wąwozie niedaleko strumyka Storzek na gruncie należącym do Jana Czerwińskiego (później aresztowany przez Niemców zginął na Majdanku).

     Schron został wykonany przez najbardziej zaufanych żołnierzy placówki. Otrzymał kryptonim „Niespodzianka” i złożono w nim broń i umundurowanie placówki. Także tu Roman Kowalczyk „Konrad” przeniósł tam swoje radio oraz maszynę do pisania na której wydawał m.in. „Biuletyn Strawczyński”.

     Na terenie Placówki Snochowice znajdował się jeszcze jeden leśny schron. Niestety nie znamy jego dokładnej lokalizacji. Wiemy jedynie, że znajdował się w Czarnym Lesie (kompleks leśny pomiędzy Rudą Strawczyńską – Huciskiem – Niedźwiedziem i Strawczynem). Schron wykorzystywany był najczęściej przez Romana Kowalczyka "Konrad" - "Rymwid".

Wywiad

Doskonale działała zorganizowana przez "Konrada" sieć wywiadu. Jednym z jej niewątpliwych sukcesów było zaangażowanie od jesieni 1941r. w nurt konspiracji żandarma Adolfa Karola Landla z posterunku w Łopusznie. Dotyczy to co prawda sukcesu Placówki Łopuszno, ale informacje uzyskiwane od Landla dotyczyły niejednokrotnie także ludzi z Placówki Snochowice.

     Dzięki informacjom pochodzącym od "Felka" (pseudonim Landla) lokalnemu wywiadowi AK, udało się uchronić przed aresztowaniami i niechybną śmiercią wiele osób. Przekazywane meldunki pozwoliły również na likwidację konfidentów.

Także na ternie placówki działały komórki wywiadu:

-w Rudzie Strawczyńskiej obserwację ruchu drogowego prowadziła (poza inną działalnością) Otylia Huss pseudonim „Narogu”.

-ważnym punktem informacji było Nadleśnictwo Snochowice gdzie sekretarzem był Chwaliński Władysław „Dzik”.

Propaganda

W Strawczynie korzystano z dwuzakresowego odbiornika radiowego, który został zmontowany z posiadanych lamp przez członka ZWZ-AK Walentego Woźniaka. Audycji słuchano w organistówce u Stanisława Wójcika „Wichra".

     Ryszard Kowalczyk ""Konrad" był także redaktorem opartego na wiadomościach pochodzących z nasłuchu radia BBC konspiracyjnego "Biuletynu Strawczyńskiego". Początkowo pisał go w rodzinnym domu, a następnie w leśnym schronie "Niespodzianka".

Tajne nauczanie

Pod koniec września i na początku października 1939 r. w niektórych szkołach powszechnych wzniesiono naukę. Z programem nauczania okupant usunął naukę historii, geografii Polski i literatury.

     Z biegiem czasu na terenie gminy uruchomione zostały następujące szkoły. Ich nauczycielska obsada na rok 1941 przedstawiała się następująco:

Hucisko - Jadwiga Klin, Józef Żółciński

Korczyn - Helena Grzywna

Ruda Strawczyńska - Otylia Huss

Strawczyn - Irena Muszyńska, Teofil Obara

Zapewne wiele z tych osób (być może wszyscy) poza normalnymi zajęciami szkolnymi prowadzili także tajne komplety podczas których nauczali wycofanych z programów treści.

     Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że tajne nauczanie objęte było w ramy działania Tajnej Organizacji Nauczycielskiej, która była jedną z agend Delegatury Rządu na Kraj (przedstawicielstwo rządu polskiego w okupowanym kraju).

Zmiana Rejonów na Podobwody

Prawdopodobnie jesienią 1942 roku przeprowadzono reorganizację dotychczasowych Rejonów.

 

 

W przypadku intesującego nas terenu praktyce zmiana dotyczyła jedynie nazewnictwa: Rejony przemianowano na Podobwody. Dowództwo podobwodu pozostało bez zmian. Podobwód otrzymał numer I, oraz kryptonim „Sikorka".

Ludowcy w konspiracji

Wiosną 1940 r. Władysław Marzec dostarczył do Strawczynka pierwszą podziemną gazetkę wydawaną przez Stronnictwo Ludowe (SL) "ROCH" i tu też 20 kwietnia została utworzona gromadzka trójka tej partii. Oprócz W. Marca rozpoczęli działalność Józef Poświat, Antoni Rogula, Stanisław Świercz i Józef Jarząbek. Była to działalność partyjna.

     W 1941 r. ludowcy przystąpili do organizowania pododdziału zbrojnego. Jego pierwszym komendantem w Strawczynie został Józef Jarząbek. We wrześniu placówka BCh  liczyła 22 żołnierzy, a jej dowódcami byli Antoni Rogula "Walek", Józef Poświat "Zbigniew".

     Na przełomie maja i czerwca 1943r. wcielone zostają do Armii Krajowej taktyczne oddziały Bataliony Chłopskie. Zakończenie podporządkowania ustalono na 31.VIII.1943 r. i w zasadzie termin ten został zachowany.

Szkolenie saperskie

Pod koniec maja 1944 r. na rozkaz Komendy Obwodu w każdym z Podobwodów organizowane są szkolenia saperskie. Dotyczy to także wyznaczonych żołnierzy Placówki Snochowice.

Na miejsce szkolenia Podobwodu Niewachlów wybrano Górę Sieniewską, a zapleczem noclegowym miała być wieś Widoma. Miejscowość znajdowała się na styku trzech placówek: Mniów, Snochowice i Niewachlów.

     Organizatorem szkolenia był podobwód, a jego kierownikiem Stanisław Mikołajczyk „Rozmaryn”(Komendant Podobwodu). Samo szkolenie prowadził Stanisław Ciepielewski „Michał” – szef referatu saperskiego Obwodu Kielce. Pomagali mu zapewne Zdzisław Gruszecki „Zawała” oraz cichociemny Edward Kiwer „Biegaj”. 

     Szkolenie odbyło się prawdopodobnie w dniach sobota-niedziela (27-28 maja). Wszystkich kursantów podzielono na 4 grupy z którymi zajęcia mieli poszczególni instruktorzy. Pierwszy dzień miał charakter zajęć teoretycznych. Noc spędzono w wiosce Widoma. Drugi dzień od rana prowadzono zajęcia.

     Zakończenie kursu nastąpiło w obecności Komendanta Obwodu Kielce. Wysadzono też prowizoryczny most zbudowany podczas kursu. Na zakończenie odśpiewano Hymn. Każda z placówek otrzymała pewną ilość materiałów wybuchowych i innego saperskiego wyposażenia.

4/5 sierpień 1944 r. – zrzut lotniczy

Niewiele mamy informacji na temat tego zrzutu. Jego data ustalona jest na podstawie materiałów z Anglii. W zestawieniach krajowych w większości nie figuruje, a przyleciały wtedy dwa samoloty. Zrzutowisko znajdowało się na skraju trzech placówek: Mniów, Niewachlów i Snochowice. Wydaje się naturalne, że w odbiorze brali udział także żołnierze z Placówki Snochowice.

Miejsce zrzutowiska

     Zrzut został przeprowadzony na placówkę zrzutową Mirt-2, która formalnie znajdowała się na terenie Placówki Mniów w Obwodzie Kielce AK. Ze względu na specyfikę terenu, miejsce zlokalizowane jest na styku trzech placówek: Mniów, Niewachlów i Snochowice zebrany materiał prezentujemy także tutaj.

     Placówka zrzutowa usytuowana była na skraju wioski Oblęgór w kierunku na Widomą. Zrzut został przeprowadzony w nocy z 4 na 5 sierpnia 1944 r. Na terenie Podobwodu Niewachlów trwał wtedy mobilizacja do akcji Burza i być może stąd wiadomość o zrzucie zatarła się w świadomości uczestników.

     Zapasowe zrzutowisko było usytuowane w okolicach Wymysłowa (Placówka Piekoszów) tam został skierowany oddział Zygmunta Firleya „Kajtek”, który był wtedy oddziałem ochrony dowódcy 4 ppLeg. AK.

      Do odbioru zrzutu przybyły oddziały partyzanckie oraz żołnierze miejscowych placówek. Wystawiono ubezpieczenia we wszystkich kierunkach. Zrzut dokonały dwa samoloty: Halifax JP-252 „L” / PL i Halifax JP-180 „A” / PL. Oba startowały z lotniska Campo Casale i należały do 1586 Eskadra RAF (była to polska Eskadra Specjalnego Przeznaczenia).

Odbiór zrzutu przebiegał bez zarzutów. Łącznie przyjęto: 18 zasobników i 24 paczki. Według relacji jedna paczka spadła poza teren zrzutu i została ukryta w stodole przez gospodarza, ale żołnierze AK odzyskali ją.

     Być może przyjęcie zrzutu nadzorował kierownik referatu przerzutów powietrznych Obwodu Kielce AK którym był wtedy NN „Józef”.

      Materiał wojenny został prawdopodobnie przetransportowany najpierw do Laskowej, a następnie do formującego się w okolicach Kostomłot II batalionu 4 ppLeg.

Akcje bojowe

W tym rozdziale przedstawiamy akcje zbrojne przeprowadzone na ternie placówki przez jej zołnierzy, albo przez inne oddziały Armii Krajowej.

Jesień 1943 r.

W pobliżu torów kolejowych w Jaworzni (droga z Piekoszowa na Białogon), został wykonany wyrok na byłym wójcie Snochowic. Powodem była jego współpraca z Niemcami. Dokonali tego prawdopodobnie żołnierze z Placówki Piekoszów. 

28 maj 1944 r.

28 maja oddział Z. Kruszelnickiego „Wilk” na rozkaz dowództwa obwodu przeniósł się w lasy snochowicki, pomiędzy Łopusznem a Snochowicami. Miał tam przeprowadzić zasadzkę na szefa żandarmerii w Kielcach Gustawa Mayera oraz na jadącego z nim krwawego żandarma z posterunku w Łopusznie, Ericha Rodhe. Nie mamy pewności, ale wszystko wskazuje, że akcja została przeprowadzona tego właśnie dnia.

     Na miejscu w porozumieniu z miejscową placówką AK pod dowództwem Mieczysława Stęplewskiego „Sergiusza” oddział ulokował się przy drodze z Łopuszna do Kielc, niedaleko od wioski Snochowice. Sam „Wilk” udał się do Łopuszna po informacje o planowym czasie przejazdu szefa żandarmerii. Informacje uzyskał Kruszelnicki od „Sergiusza”, Komendanta Placówki AK Łopuszno. W dużej części pochodziły one od Adama Karla Landla – żandarma z posterunku w Łopusznie, który pod pseudonimem „Felek” od jesieni 1941 roku współpracował z Armią Krajową, przekazując jej szereg cennych informacji.
     Po powrocie „Wilka”, wydano odpowiednie rozkazy i oddział przesunął się do lasku niedaleko od drogi do Kielc. Natomiast sam „Wilk” w towarzystwie Ludwika Janysta „Junak”, Macieja Jeziorowskiego „Długi” i Witolda Sobierajskiego „Czarny” udał się jeszcze raz w kierunku Łopuszna, po najświeższe informacje. Wszyscy byli oczywiście ubrani w niemieckie mundury, czym wywoływali popłoch. Wywołało to zrozumiałe niezadowolenie konspiratorów z Łopuszna, którzy mogli być w ten nieodpowiedzialny sposób zdekonspirowani.
     Całość oddziału ulokowana była w pewnym oddaleniu od drogi. Przy niej samej została jedynie placówka z erkaemem obsługiwanym przez Stefana Detkę „Zaręba” oraz z Stefana Krzywickiego „Wiktor” i Stanisława Janysta „Juranda”. Zapadła ciepła bezksiężycowa noc. Zmęczeni ludzie leżeli nadal na stanowiskach walcząc z ogarniającą ich sennością.
W jakieś pół godziny po odejściu dowódcy leżący przy szosie „Zaręba”, „Wiktor” i „Jurand” usłyszeli szum silnika samochodu jadącego od strony Łopuszna. Zajęli stanowiska tuż przy szosie. Szum samochodu stawał się coraz bardziej wyraźny. Samochód jechał bez świateł, choć noc ciemna.
     Pierwszy otworzył ogień „Zaręba”, ale po chwili strzelali już wszyscy. Po pierwszych strzałach auto zygzakiem zawirowało na szosie. Gdy zatrzymało się w odległości kilkudziesięciu metrów od placówki „Zaręba” krzyknął: Zrobiony. Niestety z auta posypały się w kierunku partyzanckiej placówki strzały. Co więcej zaczęli też strzelać partyzanci przebywający w lesie, ale ich strzały były też niebezpieczne dla placówki przy szosie (byli na linii ognia). „Jurand” i „Wiktor” klną, na czym świat stoi, bowiem strzały Niemców i ich kolegów uniemożliwiają im prowadzenie ognia. A Niemcy? Niemcy na tym całym zamieszaniu korzystają najbardziej.
     Pod osłoną własnego ognia jeden z pasażerów zamienia się miejscem z kierowcą i po chwili samochód odjeżdża.
Po odjeździe niemieckiego samochodu cały oddział zbiera się przy szosie. Jedni mają zarzuty do drugich. W tym samym czasie powraca „Wilk” z pozostałymi trzema żołnierzami. Dowiaduje się o całym zajściu.

     Poirytowany „Wilk” podejmuje decyzję, że za nieudaną akcję na szosie rozbije posterunek żandarmerii w Łopusznie. Szybko przeprowadzona zostaje zbiórka. „Wilk” wysyła szperaczy do przodu, aby sprawdzali trasę przemarszu, bowiem strzelanina mogła zaalarmować pozostałych Niemców z silnego przecież posterunku w Łopusznie. Faktycznie po przejściu kilkuset metrów szperacze wracają do „Wilka” i meldują, że na drodze przed oddziałem znajduje się niemiecka ciężarówka, a dookoła niej jacyś ludzie.
     Następuje szybki podział zadań. „Jurand”, „Wiktor” i Ireneusz Ołowianek „Huragan” z paroma ludźmi przekradają się z lewej strony szosy. „Zaręba” ze swoją grupą zalega po przeciwnej stronie drogi. „Wilk”, „Junak”, „Czarny”, NN „Halny”, Henryk Zdeb „Ryś”, Tomasz Rak „Robak” i Wincenty Janyst „Jagiellończyk” zajmują miejsce centralnie przy szosie.
     Coraz wyraźniej słychać niemieckie głosy. Partyzanci zdają sobie sprawę, że tak jak oni widzieli Niemców tak ci zapewne widzieli ich. Walka jest nieunikniona. Wreszcie któryś z dowodzących Niemców wydaje rozkaz otwarcia ognia. Jazgot karabinów maszynowych miesza się z pojedynczymi wystrzałami karabinów. Teraz wszystko jest już jasne. Walka. Niestety Niemcy mają znaczną przewagę. Tym bardziej, że ich siły znajdujące się w drugiej linii mają granatniki. Strzelają, ale na szczęście ich pociski przenoszą za plecy partyzantów.

     „Wilk” zdaje sobie sprawę, że sytuacja staje się dla oddziału coraz bardziej zła. Obraz sytuacji pogłębia wiadomość, że od strony Kielc widać nadjeżdżające Niemieckie samochody. To zapewne odsiecz. Wtedy „Wilk” wydaje rozkaz odwrotu na południe.
     Najdłużej walczyli „Jagiellończyk”, „Ryś”, „Robak” i „Halny”, którzy wiążąc ogniem przeciwnika, umożliwili wycofanie się całego oddziału. Sami zresztą uszli z pola walki czołgając się rowem, który zasłaniał ich przed Niemcami. „Zaręba” ze swoimi ludźmi nie mógł już dołączyć do głównych sił oddziału i wycofał się w kierunku wsi Oblęgorek. Cały oddział zgodnie z wcześniejszym planem pomaszerował w kierunku Gałęzic: między Piekoszowem, a Chęcinami.
Walka i cała akcja nie przyniosły spodziewanych rezultatów.

     Z późniejszych meldunków „Felka” dowiedziano się, że w ostrzelanym samochodzie zabity został zastępca komendanta żandarmerii w Kielcach, a sam wóz podziurawiony jak sito. Szofer trafiony ponoć trzema kulami stracił panowanie nad samochodem, ale jego miejsce zajął Gustaw Mayer, który dziwnym zbiegiem okoliczności z całej tej strzelaniny wyszedł cało. Na szczęście podczas nocnej walki z Niemcami partyzanci nie ponieśli żadnych strat. Tylko jeden z nich został ranny.

Lipiec/sierpień 1944 r.

Prawdopodobnie w połowie lipca 1944 r. z żołnierzy Placówki Łopuszno powstał oddział partyzancki dowodzony przez Mieczysława Stemplewskiego "Sergiusz" (Komendant Placówki Łopuszno). Oddział kwaterował w oparciu o wieś Nowek na terenie Placówki Snochowice. Bolączką oddziału była mała ilość broni stąd postanowiono przeprowadzić akcję w celu jej zdobycia. W akcji brali także udział żołnierze ze Snochowic. Miała ona miejsce na przełomie lipca i sierpnia 1944 r., ale nie znamy dokładnej daty.

     W celu zdobycia uzbrojenia „Sergiusz” postanowił zorganizować zasadzkę na niemieckie samochody. Na miejsce wybrano las przy nadleśnictwie w Snochowicach. Przygotowania do akcji zbiegły się z informacją od Henryka Kowalczyka „Konrad” (teraz występuje pod pseudonimem „Rymwid”), że tą drogą będzie przewożona z Kielc w kierunku Łopuszna kasa jednej z niemieckich dywizji. Uzgodniono, że za jednym zamachem osiągnięte zostaną dwa cele.
Zgodnie z informacjami otrzymanymi od wywiadu oddział wyszedł ze swoich kwater, aby w godzinach popołudniowych zająć stanowska w zasadzce. Niestety nie jesteśmy w stanie określić dokładnej daty akcji. Miała ona miejsce na przełomie lipca i sierpnia 1944 r.
     Do przeprowadzenia akcji oddziałowi przydzielono na czas akcji kilku żołnierzy z Placówki Snochowice. Dowodził nimi Stachura Franciszek „Skok I”, Komendant Placówki. Główne siły oddziału zostały podzielone na dwie grupy. Jedna zajęła stanowiska okrakiem na drodze przy mostku na zakręcie. Ta grupa miała przyjąć na siebie główny ciężar walki i przy niej miał swoje stanowisko „Sergiusz”. Druga grupa zajęła stanowska w lesie niedaleko od nadleśnictwie mając swoje stanowiska równolegle do drogi.
     Po zajęciu stanowisk pozostało już tylko oczekiwanie na zapowiadane auto. Najważniejszą rolę mieli teraz obserwatorzy wystawieni wzdłuż drogi przez „Skoka”. Pierwszy z obserwatorów znajdował się przy stanowisku „Sergiusza” i obserwował najbliższą górkę oddaloną o około 300 metrów, na której był drugi obserwator. Trzeci oddalony było o kolejne 200 metrów dalej. Dwaj ostatni znajdowali się na drzewach aby móc lepiej widzieć nadjeżdżające samochody.
     Wszystko było przygotowane, ale…. Obserwator sygnalizował nadjeżdżające trzy ciężarówki. Po chwili podał znak, że jadą kolejne auta, ale zaaferowani rozwojem akcji żołnierze nie zwracali już na to uwagi. Kiedy zza górki wyjechał pierwszy samochód na drogę wyszedł „Sergiusz” ubrany w mundur Wojska Polskiego z MP40 przewieszonym przez ramię. Samochód zatrzymał się, a za im wyjechały dwa kolejne, które pod odjechaniu do pierwszego także stanęły. Po chwilowej konsternacji z samochodów zaczęli wyskakiwać żołnierze. Na rozkaz „Sergiusza” otwarto do nich ogień i obu kierunków, ale okazało się, że przeciwnikiem partyzantów są frontowi żołnierze Wehrmachtu. Sprawnie zajęli stanowiska i podjęli pojedynek ogniowy. Dowódca polskiego oddziału zdawał sobie sprawę że przeciwnik ma przewagę ogniową i jest o wiele bardziej liczny. Nakazał nadal prowadzić ogień aby nie dopuścić aż Niemcy rozwiną szyk i liczył, że uda się dotrwać do niedalekiego zmierzchu.

Mapa terenu zasadzki

     Jakby tego było mało „Sergiusz” usłyszał strzały na swoim prawym skrzydle gdzie dotychczas nie było żadnego ruchu. Od strony łąk zobaczył dwa drabiniaste wozy wypełnione uzbrojonymi ludźmi. Był przekonany, że to ze wsparciem nadciągają Niemcy którzy odsadzili opuszczony posterunek żandarmerii w Łopusznie. Dopiero gdy przybysze podeszli na bliższą odległość Stęplewski rozpoznał w nich cywili. Sprawnie rozwinęli się w tyralierę i otworzyli ogień do Niemców. Ogień prowadzony z tyłu wprowadził wśród żołnierzy frontowych konsternację i zamieszanie na linii obrony. Dało to czas aby cywile znaleźli się na stanowiskach oddziału „Sergiusza”. Sytuacja dopiero wtedy się wyjaśniła: z odsieczą przybył oddział Ludowej Służby Bezpieczeństwa pod dowództwem Mieczysława Młudzika „Szczytniak”.
     Otrzymane wsparcie sprawiło, że żołnierze „Sergiusza” zaproponowali przeprowadzenie ataku na niemieckie pozycje. Obaj dowódcy polskich oddziałów odrzucili tą propozycję obawiając się, że atak w odkrytym terenie przyniesie wiele strat. 

     Dowódcy zdawali sobie sprawę, że przedłużanie walki może przynieść dalsze ofiary. Postanowili przegrupować swoje siły zajmujące stanowiska przy mostku do lasu. Ruch ten został przyspieszony przez meldunek kolejnego łącznika, że od strony Łopuszna nadjechała grupa Niemców, którzy zatrzymali się około 300 metrów od miejsca walki. „Sergiusz” i „Szczytniak” podali swoim ludziom rozkazy aby ci wycofali się za zabudowania nadleśnictwa. Ruch ten partyzanci wykonali w ostatniej chwili już pod ogniem niemieckiej odsieczy, która nadjechała z kierunku Łopuszna.
     Zapadał zmierzch i dodatkowo zaczął padać deszcz. Oddział szybko maszerował w kierunku swoich kwater na Nowku. Wywiad podał informacje, że w wyniku potryczki poległo pięciu Niemców, a czterech ciężko rannych zmarło po przewiezieniu do Łopuszna. Dane te nie są jednak potwierdzone.

Żołnierze placówki

Na podstawie dostępnych materiałów zaczęliśmy opracowywać listę żołnierzy Placówki Snochowiceo. Jest ona oczywiście niepełna, może zawierać także błędy. Za te ostatnie przepraszamy, a jeżeli macie Państwo informacje o żołnierzach placówki to prosimy o kontakt (prezes@jodla.org).

Ciepluch Stanisław
Chwaliński Władysław „Dzik”
Czerwińskiego Jan
Huss Otylia
Kuraś Władysław
Kurczyński Stanisław „Machorka"
Olczyk Tadeusz
Słowiński Antoni
Słowiński Wojciech
Stachura Antoni „Skok II”
Stachura Franciszek „Skok I”
Stachura Józef „Skok III”
Stelmaszczyk Józef
Świercz Stanisław „Grab”
Wawrzeńczyk Józef „Stal"
Wadecki Walenty „Dąb"
Woźniak Walenty
Wójcik Stanisław „Wicher"

Źródła

Opracowując powyższy tekst korzystaliśmy z następujących publikacji:

Publikacje:
Borzobohaty W.: „Jodła”,
Felcman S.: Podwójna gra,
Hillebrandt B.: Partyzantka na kielecczyźnie,

Wróć