vv

Gmina Lasocin

W okresie międzywojennym gmina Lasocin należała do powiatu opatowskiego w woj. kieleckim. Składała się z 12 miejscowości: Biedrzychów, Czachów, Dębno, Janopol, Janów, Lasocin, Linów, Linów kol., Łubowa, Markuszów, Szymanówka i Wlonice, a siedzibą gminy był Lasocin.

     Została zlikwidowana 29 września 1954 r. Po reaktywowaniu gmin z dniem 1 stycznia 1973 roku gminy Lasocin nie przywrócono, a jej dawny obszar wszedł głównie w skład gmin Ożarów i Zawichost.

W konspiracji

Gmina Lasocin

Nie wiemy czy na terenie gminy tworzone były jakieś samodzielne organizacje konspiracyjne. Pierwsza, potwierdzona informacja pochodzi z początku stycznia 1940 roku gdy w sąsiedniej gminie Julianów pojawił się Antoni Krupa „Witold”. Według jego relacji otrzymał on polecenie utworzenia struktur konspiracyjnych na terenie gmin: Julianów, Lasocin, Czyżów i Tarłów.

Placówka Lasocin AK

Wszystkie źródła zgodnie podają, że główna osobą w gminnej konspiracji był Stanisław Dukat „Talar” mieszkający w Lasocinie i to zapewne on był Komendantem Placówki obejmującej teren gminy.

     Niewiele wiemy o rozwoju konspiracji na terenie placówki, ale musiał on być znaczny bowiem żołnierze byli podzieleni na dwa plutony.

     Placówka ściśle współpracowała z Placówką Julianów ze względu na położenie oraz na fakt, że mieszkał tam (Słupia Nadbrzeżna) Antoni Krupa „Witold”.

Pluton I

Jego dowódcą i twórcą był  kapral podchorąży/ppor. Stanisław Dukat „Talar” z Lasocina. Jak podaje Antoni Krupa „Witold” w roku 1941 (?) został on przekształcony w pluton ckm.

Pluton II

Jego dowódcą był st. sierż. Jan Siwiec "Dębowski" z Linowa, który zarazem dowodził drużyną Kedyw na placówce. Po nim (jesień 1943 r.) funkcję dowódcy plutonu objął Jan Kamiński „Waldek” dotychczasowy dowódca drużyny  mieszkający w Janopolu.

Nie znamy dokładnego podziału na drużyny. Ze szczątkowych danych udało nam się jedynie ustali następującą obsadę:

Czachów – dowódca drużyny sierżant Jan Szpruch

Janów – dowódca drużyny „Capig”

Rejon Ożarów

Wiosną 1940 roku Komenda Obwodu podzieliła teren na Rejony. Placówka Lasocin weszła w skład Rejonu Ożarów. W tym samym rejonie były także placówki: Julianów, Czyżów i Ożarów. Komendantem rejonu był początkowo Antoni Krupa "Witold", a prawdopodobnie od lata 1942 r. funkcję Komendanta Rejonu Ożarów obejmuje por. Józef Potocki „Skowron”  (decyzja wynikała z faktu przystąpienia do ZWZ-AK miejscowych struktur NOW).

Magazyny uzbrojenia

Z informacji Antoniego Krupy wynika, że na terenie placówki udało się zgromadzić sporo uzbrojenia z czasu kampanii obronnej. Według niego na koniec 1941 roku Placówki Julianów i Lasocin posiadały: 100 karabinów i 6 sztuk ręcznych karabinów maszynowych.

     Broń przechowywana była w różnych miejscach, ale udało nam się ustalić lokalizacje jednego z najważniejszych magazynów na terenie Placówki Lasocin.

     W miejscowości Linów Kolonia w zabudowaniach Pankowskiego znajdował się magazyn którym opiekował się st. sierżant Jan Siwiec „Dębowski”. Latem 1944 r. w miejscowości zakwaterowali Niemcy, którzy natrafili na schron w którym znajdowało się 100 gammonów ze zrzutu i wiele innego sprzętu.

     Warto odnotować też fakt, że żołnierz Placówki Lasocin - plutonowy Jan Tworek z Włonic B. – opiekował się bronią z magazynu w Słupi Nadbrzeżnej.

Tajne nauczanie

W okresie II Wojny Światowej szkoła w Lasocinie była nieczynna. Nauka odbywała się konspiracyjnie w przypadkowych mieszkaniach. Tajne nauczanie prowadziła Anna Siejka i Eugenia Fornalska.

Szkolenie

Wraz z rozwojem organizacji potrzebą chwili stało się szkolenie żołnierzy.  Na szczeblu Rejonu zorganizowano w 1943 roku kurs podchorążych. Wiadomo, że ukończył go: Jan Siwiec „Dębowski”.

     Wiadomo też, że szkolenie prowadzono na poziomie Placówki Lasocin. Niestety nie wiemy w jakim zakresie. Jeden odbył się w Słupi Nadbrzeżnej a wzięli w nim udział: Antoni Łączniak „Zorza” – Maksymów, Jan Głąb – Wólka Lipowa, Władysław Przydatek – Biedrzychów, Stefan Pilecki – Lasocin, Michał Fornalski – Lasocin, Karol Tużnik – Lasocin, NN – Lasocin, NN – Lasocin. Szkolenie to prowadzili m.in. Stanisław Dukat, Jan Siwiec, Jan Fornalski i Jan Tworek.

Reorganizacja Rejonów i powołanie Podobwodów

W listopadzie 1942 roku komendant obwodu przeprowadził reorganizację struktur terenowych. Rejony zostają przemianowane na podobwody.

     Dotychczasowy Rejon Ożarów zostaje dołączony do Podobwodu Ćmielów. Ma to związek z dezercją dotychczasowego Komendanta Rejonu, który odszedł do NSZ. Komendantem Podobwodu Ćmielów zostaje ppor. Piotr Szczepaniak "Wiarus", "Paweł".

     Żołnierze terytorialnie zgrupowani w placówkach zostali także podporządkowani kompaniom co miało związek z opracowaniem nowych wytycznych dotyczących akcji powstańczej.

     Zapewne w tym czasie Placówka Zawichost została przeniesiona z Obwodu Sandomierz do Obwodu Opatów i weszła w skład Podobwodu Ćmielów.

     Działania te związane były z przygotowaniami do przeprowadzania akcji "Burza" stąd żołnierze terytorialnie zgrupowani w Placówkach zostali także podporządkowani w kompanie. Placówka Julianów (dwa plutony) oraz  Placówka Lasocin (dwa plutony) utworzyły kompanię, której dowódcą został starszy sierżant Jan Siwiec "Dębowski" z Placówki Lasocin (dowodzenie plutonem objął po nim Jan Kamiński „Waldek”).

Zrzuty lotnicze

Już w listopadzie 1942 roku w Julianowie u kierownika szkoły Juliana Turkiettiego odbyło się spotkanie w którym wziął udział Dezydery Lenartowicz „Wierny” – zastępca komendanta obwodu i jednocześnie szef referatu III operacyjno-szkoleniowego pilot por. Zdzisław Modrzewski „Łoś” (z referatu przerzutów powietrznych komendy obwodu) oraz Antoni Krupa "Wiktor" (wcześniej Komendant Rejonu Ożarów)

     Podczas spotkania ustalono lokalizacje na terenie Rejonu koszy zrzutowych. Ze względu na sprzyjające warunki, brak skoszarowanych oddziałów niemieckich większość zrzutowisk umiejscowiono na terenie Placówki Julianów.

     Jedynie zrzutowisko „Grab 1” – znajdowało się na terenie Placówki Lasocin (na granicy z Placówką Julinaów). Teren pomiędzy wsiami Turzników, Maksymów, Słupia Nadbrzeżna i Janowa. To właśnie na tym terenie odbyły się dwa zrzuty lotnicze.  

     Żołnierze placówki prawdopodobnie brali także udział w innych operacjach zrzutowych, ale nie mamy materiałów na ten temat. 

24/25 luty 1944 r. – „Grab-1 306”

Placówka odbiorcza Grab-1 306" położona była na terenie Placówki Julianów. Był to teren pomiędzy wsiami Turzników, Maksymów, Słupia Nadbrzeżna i Janowa. Antoni Krupa „Witold” wspomina, że zrzut odbył się w nocy z 16 na 17 kwietnia 1944 .r Zgodnie z powojenną kwerendą w materiałach archiwalnych okazało się jednak, że zrzut miał miejsce w nocy z 24 na 25 lutego 1944 r.

Zrzutowisko "Grab-1 306"

     Nasłuch prowadzono u nauczyciela Jana Lasoty w Tarłowie z którym łączność utrzymywał podchorąży Jan Łobodziński „Róg. Po otrzymaniu zapowiedzi zrzutu przydzielone do wykonania zadania drużyny ruszyły na miejsce zgrupowania na polu zrzutowym.

     Zgodnie z założeniem, że największe niebezpieczeństwo grozi ze strony niemieckiej załogi z Tarłowa wystawiono na tamtym kierunku silne ubezpieczenie.

    Podczas zrzutu przyjęto: 9 zasobników i 12 paczek. Zasobniki załadowano na wozy przygotowane we wsi Mieczysławów. I rozwieziono z zrzut do podręcznych magazynów, które znajdowały się: Tadeuszów – u kpr. Jana Cheby, Linów – u sierżanta „Dębowskiego” oraz u ppor. Stanisława Dukata „Talar”. W następnych dniach otrzymany sprzęt został przetransportowany do innych magazynów.

28/29 maj 1944 r. - „Grab-1 409”

Zrzut odbył się w nocy z 28 na 29 maja 1944 r. na placówkę „Grab-1 409” między wsiami: Turzników, Maksymów, Słupia Nadbrzeżna i Janowa na terenie Placówki Lasocin (na granicy z Placówką Julianów). Zrzut organizuje zapewne ppor. Jan Pękalski „Molenda” – kierownik referatu przerzutów powietrznych w Komendzie Obwodu Opatów. 

     Zrzut lotniczy został przeprowadzony w ramach sezonu operacyjnego RIPOSTA. Z lotniska Campo Casale, k. Brindisi (Włochy) wystartowały dwa samoloty: Halifax JP-236 „A” / PL / PL i Halifax JP-281 "L" / PL oba wystawione przez 1586 Eskadrę PAF. 

     Oba samoloty dotarły na miejsce co jest ważne bowiem w nocy z 21 na 22 maja 1944 r. z tego samego włoskiego lotniska wystartowały także dwa samoloty: Halifax JP-161 "G" / GB i Halifax JP-226 "U" / AUS-GB wystawione przez 148 Dywizjon RAF, które nie dotarły nad zrzutowisko.

     W ubezpieczeniu biorą udział żołnierze z 3. kompani st. sierżanta Jana Siwca „Dębowski”. Poszczególnymi grupami dowodzą dowódcy: ppor. Stanisław Dukat, ppor. Jan Kamiński, pchor. Zygmunta Cyrana „Sor”. Zamknęły one ubezpieczeniami wszystkie drogi dojazdu, a na drodze oczekiwały wozy przeznaczone do transportu.

     Rozrzut zrzutu był dosyć znaczny a do tego zasobniki upadały w wyrośniętym już zbożu kryjąc się w nim całkowicie co utrudniało ich odnalezienie. Ostatecznie jeden z zasobników leżał na polach Turznikowa i został odnaleziony dopiero na drugi dzień.

     Podczas zrzutu jedna z drużyn ubezpieczenia zatrzymała grup ludzi z NSZ, którzy kręcili się w okolicy zrzutowiska. Zostali wypuszczeni już po akcji.

     Zrzut odbył się z jednego samolotu i przyjęto: 1 km, 18 pm, 2 piaty, 40 pistoletów, 50 granatów ręcznych, 50 granatów przeciwpancernych, 5 odbiorników i 100 kg plastiku.

Akcje bojowe

W tym rozdziale przedstawiamy akcje bojowe w których z całą pewnością brali udział żołnierze Placówki Lasocin. Akcje te miały miejsce na terenie placówki i poza nią.

Kępa Wałowska

Po lewej stronie Wisły na wprost miejscowości Wałowice znajdował się do 1945 roku folwark tego majątku nazywany Kępą Wałowską.

     Po żniwach przeprowadzonych latem 1942 roku Niemcy postanowili w wielu miejscach chronić prace omłotowe. Powodem takich działań były akcje AK: od lipca patrole dywersyjne niszczyły młockarnie – doprowadziło to do sytuacji gdy w stodołach pozostawało niewymłócone zboże, które tak bardzo było potrzebne III Rzeszy. Akcja wykonywana była na terenie całego Okręgu Kielce.

     Chcąc ograniczyć liczbę akcji dywersyjnych Niemcy w majątkach gdzie prowadzono omłoty kwaterowali swoje oddziały. Najczęściej były to grupy rekonwalescentów, którzy mieli pilnować bezpieczeństwa prac.

     W Kępie niemieccy żołnierze nie kwaterowali w budynkach, ale w namiotach ustawionych tuż obok stert zboża. W tych okolicznościach podjęto decyzję, że należy przeprowadzić akcję. Uznano, że okoliczności pozwalają założyć, że nie będzie po niej represji. Decyzję o przeprowadzeniu akcji podjął Antoni Krupa „Witold” – Komendant Związku Odwetu w Obwodzie Opatów.

     Akcję przeprowadzono we wrześniu 1942 roku. W ramach operacji unieruchamiania młockarni przeprowadzonej na terenie całego Obwodu Opatów.  

 

Kępa Wałowska

     Wywiad i rozpoznanie przeprowadził kapral Władysław Ogorzałek (prawdopodobnie z plutonu z Placówki Julianów). Ustalił on, że do Kępy zostało skierowanych 11 Niemców. Nocą jeden pełnił wartę, czterech czuwało w namiocie, a sześciu spało.

     Do akcji zmobilizowano ok 20 żołnierzy uzbrojonych w dwa rkm , karabiny i granat. Nie znamy składu osobowego grupy. Wiadomo jedynie, że akcją dowodził „Witold”, a jego zastępcą był st. sierżant Jan Siwiec „Dębowski” (dowódca drużyny dywersyjnej z Placówki Lasocin).

     Podczas ostatniej odprawy, już w okolicach Kępy, dokonano podziału zadań. Uderzenie miało zostać przeprowadzone z dwóch kierunków. Od strony zachodniej gdzie grupą dowodził „Dębowski”. Na jego lewym skrzydle znajdował się rkm, który miał odciąć możliwość wycofania się Niemców na północ. Grupą wykonująca natarcie od strony południowej dowodził „Witold”. Na prawym skrzydle tej grupy wyznaczono stanowisko dla rkm, który miał odciąć okupantów od nadwiślańskich zarośli.

     Po odprawie przystąpiono do wykonywania zadań. Już podczas podchodzenia do niemieckiego obozowiska wartownik zauważył żołnierzy AK (świecił księżyc, od czasu do czasu przysłaniany przez chmury). Wystrzelił on rakietę, gdy tyraliera AK znajdowała się jeszcze około 70 metrów od obozowiska. Po opadnięciu rakiety, na rozkaz „Witolda”, oba ręczne karabiny maszynowe dały po dwie serie czym uświadomiły Niemcom, że są w krzyżowym ogniu. Po tej demonstracji siły żołnierze jednym długim skokiem dotarli do namiotów, które zostały otoczone. Niemcy nie oddali ani jednego strzału i stali z podniesionymi do góry rękami. Zdobyto: jeden pistolet maszynowy MP40, pistolet czternastostrzałowy FN, 10 karabinów, rakietnicę, kilkanaście granatów i trochę amunicji.

     Po przeprowadzeniu akcji żołnierze AK bez problemów wycofali się z terenu. Broń czasowo została zmagazynowana w Słupi Nadbrzeżnej w stodole u plutonowego Bronisława Kucharczyka „Wrzos” (komendant Placówki Julianów).

Dopiero na drugi dzień na miejsce akcji dotarła niemiecka ekspedycja. Niemcy nie przeprowadzili po akcji represji.

10 maj 1943 r.

Grupy dywersyjne na terenie całego Obwodu Opatów przecinają linie telefoniczne.

30/31 lipca 1943 r.

Grupy dywersyjne na terenie całego Obwodu Opatów AK niszczą na szosach całego powiatu wszystkie drogowskazy w języku niemieckim.

5 lipca 1944 r.

Prawdopodobnie 5 lipca 1944 r.  zmobilizowany oddział AK przeprowadził akcję na niemiecki oddział saperów kwaterujący w Ciszycy Górnej.

     Wycofujące się wraz ze zmianami na froncie odziały coraz częściej zajmowały na kwatery miejscowości na terenie Okręgu Kielce. Do takiej sytuacji doszło w Ciszycy Górnej, gdzie zakwaterowany został oddział z I kompanii 9 batalionu saperów. Oddział liczył ok. 20 żołnierzy i zajmował się budową okopów i umocnień nad Wisłą.

     Antoni Krupa „Witold” - Szef Kedyw w Obwodzie Opatów uznał, że do dobry cel na przeprowadzenie praktycznego ćwiczenia podległych oddziałów. Nakazał rozpoznanie, które przeprowadzili żołnierze z drużyny AK w Tarłowie. Ustalono, że oddział kwateruje w remizie, a w najbliższej okolicy stacjonują niemieckie oddziały w Pawłowicach i Woli Pawłowskiej. Zagrożeniem jest też posterunek niemiecki w Tarłowie.

Do akcji zmobilizowano żołnierzy z 3. i 4. kompanii  

Większość sił wywodziło się z 3. kompanii dowodzonej przez  Jana Siwca „Dębowski”.

Udało się ustalić, że poszczególne grupy żołnierzy wywodziły się z:

Pluton Tarłów (Placówka Julianów) - Witold Mrowiński „Fiedler”,

Pluton Lasocin - Jan Kamiński „Waldek”,

Pluton CKM Lasocin - Stanisław Dukat „Talar”,

W akcji brali także udział żołnierze z 4. kompani z Czyżowa, którymi dowodził Stanisław Zdyb „Kalinowski" (dowódca kompanii). Nie znamy dokładnie sił tego oddziału, ale z całą pewnością jest tu grupa 17 żołnierzy pod dowództwem ppor. Jana Steca "Zygmunt".

     Zbiórka większości sił miała miejsce w lesie koło Maksymowa, gdzie wypróbowano broń maszynową. W drodze do Ciszycy dołączyła w Sulejowie  drużyna z Tarłowa, a przed Dorotką dołączył „Fiedler” z kilkoma ludźmi z Kępy Wałowskiej.

Po dotarciu w okolice Ciszycy dokonano podziału zadań. Całością sił dowodził „Witold”, Grupą uderzeniową dowodził „Dębowski”. Pozostałe siły miały za zadanie wystawić ubezpieczenie z kierunku Tarłowa, Woli Pawłowskiej i Leśnych Chałup.

     Remiza, w której kwaterował niemiecki oddział, była tak zbudowana, że wszystkie drzwi i okna znajdowały się na ścianie od strony południowej. Wartownik chodził wzdłuż ściany. Jego rozbrojenie miało nastąpić w chwili gdy robi zwrot. Wyznaczony żołnierz miał schwycić wartownika za gardło co powinno umożliwić ciche wejście do budynku.

     Wyznaczony do tego zadania Stefan Pilecki z Lasocina wyskoczył zza rogu za wcześnie. Niemiec znajdował się na wprost drzwi. Oddał on serię z pistoletu maszynowego (na szczęście niecelną) i ukrył się w budynku.

     Zaskoczenie nie udało się. Zbudzeni Niemcy zaczęli się ostrzeliwać. W tych okolicznościach frontalny atak był ryzykowny. Dowódca nie chciał też rzucać granatów, aby nie prowokować represji. Wysłano parlamentariusza (Feliks Powieża), który jako wysiedlony z Poznania znał język niemiecki. Oblężeni nie posłuchali jednak wezwania do poddania i wzmogli ogień.

     Aby wzmóc efekt ostrzelano budynek z trzech rkm i rzucono gamona. Niestety działania te nie skłoniły Niemców do poddania. Ostatecznie żołnierze AK podłożyli zapalone snopki pod drzwi, ale Niemcy odsuwali je za pomocą bosaków. Dopiero realizacja pomysłu Józefa Krawczyka wciśnięcia zapalonych snopków w otwory wentylacyjne przyniosło efekt. Zaczęła palić się podłoga w miejscu gdzie złożona była amunicja. Niemcy w pośpiechu zaczęli wyskakiwać z budynku wpadając w ręce żołnierzy AK.

     W wyniku akcji trzech Niemców zostało zabitych kilku rannych. Zdobyto niewielką ilość broni i amunicji bowiem większość spłonęła. Akcja trwała około dwóch godzin po czym zgrupowanie odeszło w kierunku lasów bałtowskich. Część oddziału z „Dębowskim” jako dowódcą przeszła do oddziału partyzanckiego Kazimierza Olchowika „Zawisza” (dawny oddział „Białe Barwy”)

     Już po zakończeniu akcji ranni Niemcy zostali opatrzeni o czym zaświadczył na drugi dzień dowódca oddziału czym uchronił wieś przed represjami.

Akcja Burza

Zgodnie z planami Placówka Lasocin miała wraz z całym obwodem odtwarzać 3 ppLeg. działania frontowe sprawiły jednak, że wydarzenia potoczyły się inaczej.

Kompania „Witolda”

Na przełomie czerwca i lipca 1944 r. Antoni Krupa „Witold”, który był szefem Kierownictwa Dywersji w Obwodzie Opatów wydał decyzję o mobilizacji żołnierzy z 3. i 4. kompanii. Celem mobilizacji było przeprowadzenie akcji w Ciszycy Górnej koło Tarłowa.

     Działanie to sprawiło we wspomnieniach pewne zamieszanie bowiem część żołnierzy uznało, że mobilizowanych jest do kompanii „Witolda”. Jednostka taka nie istniała, ale w świadomości wielu żołnierzy tak właśnie zostało bowiem "Witold" był w pierwszym okresie okupacji (do lata 1942 r.) Komendantem Rejonu Ożarów.

     Po akcji w Ciszycy część żołnierzy nie powróciło do domów, ale w sile plutonu pod dowództwem Jana Siwca „Dębowski” zasiliła oddział partyzancki Kazimierza Olchowika „Zawisza” (dawny oddział „Białe Barwy”). Przy plutonie przebywał przez pewien czas "Witold" co jeszcze bardziej utrwalało.

Mobilizacja do Burzy

Z początkiem sierpnia 1944 roku (niektóre źródła podają, że z 30 na 31 lipca) rozpoczęła się mobilizacja w Obwodzie Opatów zarządzona przez Inspektora Sandomierskiego. Podobwód Ćmielów napotkał największe trudności z powodu objęcia go wysiedleniami w strefie przyfrontowej oraz zajmowaniem wiosek przez oddziały frontowe.

     Koncentrację naznaczono na rejonie Rudy Kościelnej, ale jej efekt był mizerny. Z 3. kompanii stawiło się jedynie 25 żołnierzy. Należy tu jednak pamiętać, że miesiąc wcześniej do oddziału „Białe Barwy” zmobilizowano pluton żołnierzy.

Mobilizacja do Iłżeckiego Pułku Piechoty

W lasach starachowickich od początku sierpnia przebywało wiele oddziałów, które z różnych powodów nie dotarły do idącego na odsiecz Warszawie Korpusu Kieleckiego.

     W celu unormowania ich statusu zarządzono 15 września w całym obwodzie kolejną mobilizację. W Podobwodzie Ćmielów mobilizacje przeprowadził Komendant Podobwodu Piotr Szczepaniak "Wiarus", a dowódcą kompanii zmobilizowanej m.in. z żołnierzy Placówki Lasochów został ppor. Stanisław Różalski „Grażyna” z Ćmielowa.

Źródła

Zbierając materiały do niniejszego rozdziału korzystaliśmy z następujących źródeł. 

Borzobohaty W. - "Jodła",

Krupa A. - Komendant AK "Witold" Antoni Krupa,

Langer M. - Lasy i Ludzie,

Matusak P. - Ruch oporu na Ziemi Opatowsko-Sandomierskiej,

Mazur M. - Szumiały nam świętokrzyskie jodły,

Sierant P. - 2 Pułk Piechoty Legionów Armii Krajowej,

Sułkowski A. - U podnóża Gór Świętokrzyskich,

Wróć